niedziela, 30 czerwca 2013

Czas na powrót...

Jakiś czas temu nadszedł moment w którym prowadzenie bloga przestało mnie cieszyć. Gotowanie po nocach stało się udręką, robienie zdjęć zaczęło nudzić a na chodzenie po bazarach i sklepach w poszukiwaniu dobrych produktów zabrakło czasu, pasji, cierpliwości...
Bywają dni, kiedy cały dzień żyję na dwóch gotowych, kupionych w pracy kanapkach a wieczór kończę ciężkim porterem, którym uzupełniam niedobór kalorii. Śmieciowe jedzenie i zaniedbany blog odzwierciedla chyba niestety życie, jakie w tej chwili prowadzę. Spędzam w pracy około 10h dziennie nie robiąc w niej nic, co sprawiałoby mi choć odrobinę radości. Zarobione pieniądze nie starczają na symboliczne nawet "odkupienie" sobie straconego czasu. Nie stać mnie na wymarzone wakacje, nie ma siły na jeżdżenie co weekend w rodzinne strony, żeby odwiedzić rodzinę, znajomych, przyjaciół z którymi kontakt z dnia na dzień staje się coraz słabszy. A przecież nie ma nic ważniejszego, niż drugi człowiek...

Wszystkich, którzy zasługują na więcej, niż im daję, przepraszam i dedykuję im symboliczną fasolkę. Pyszna, zdrowa, sezonowa. Sprawdza się znakomicie jako lekka przystawka, dodatek do obiadu, kolacja z dodatkiem chleba lub bagietki. Inspirowałam się przepisem Pani Marty Gessler, jaki znalazłam kiedyś w Wysokich Obcasach. Pominęłam szpinak i zioła, dodałam za to szczyptę pieprzu. Na szpinak natomiast znalazłam inny sposób, którym być może niedługo się podzielę. Mam nadzieję, że tym wpisem wrócę do blogowania i zacznę od budowania na nowo tego, co kiedyś wydawało się nie do zburzenia. A jednak...

Składniki:
dwie garści fasolki szparagowej
pół papryki pokrojonej w paski
3-4 dymki lub 1 średnia cebula pokrojona w piórka
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka octu balsamicznego
skórka starta z jednej cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek
pieprz
sól
  1. Na początku na tarce o drobnych oczkach trzemy skórkę z cytryny. Należy uważać, żeby nie trzeć aż do białej części, a jedynie delikatnie zetrzeć żółtą część skórki. 
  2. W małym garnku zagotować maksymalnie 1,5 szklanki wody, wsypać pół łyżeczki soli. 
  3. Z fasolki odciąć końcówki, podgotować w wodzie nie dłużej niż 5 minut. Odcedzić.
  4. Na rozgrzaną patelnię wlać oliwę, wrzucić pokrojoną w piórka cebulę, paprykę, fasolkę. Podsmażać około 2 minut.
  5. Dodajemy skórkę cytrynową, sok z cytryny, szczyptę pieprzu i ocet balsamiczny. Wszystko mieszamy na patelni kilka sekund.
 Smacznego :)

3 komentarze:

  1. Dobrze że coś w końcu napisałaś. Chociaż i tak wchodziłam tu dla tego kawałka po prawej. Ale muza to nie wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zmień pracę, koniecznie! (...) koniecznie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda Cię. Otrząśnij się i do przodu...

    OdpowiedzUsuń