Pamiętam doskonale słodkie czasy bezrobocia. Poranny spacer z psem, bezstresowe śniadanie przygotowane z perfekcyjnie dobranych produktów, popołudnie z książką na balkonie i mnóstwo czasu na wykonywanie pasjonujących i kompletnie niepotrzebnych czynności (mycie okien octem, zabijanie zombie na farmie internetowej, nadrabianie serialowych zaległości).
Choć finansowo czasy były to nieco mniej optymistyczne, to stopień zadowolenia z samej siebie i intensywność rozwoju osobistego w interesujących mnie dziedzinach, przewyższała moje obecne życie o zylion procent. Czasami więc tęsknię ;) A że każdy bezrobotny powinien choć raz dziennie coś konkretnego zrobić, blog nie byłby tak martwy, jak niestety bywa teraz.
Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim bezrobotnym, którzy pomiędzy dłubaniem w nosie, czytaniem reportaży i piłowaniem paznokci chcieliby się posilić :) Poniżej przepis na wynalezione niedawno spaghetti, które nieco przypomina tradycyjne bolognese. Konkretne, sycące, z intensywnym aromatem ziół. Polecam!
Składniki na 2 porcje:
około 160-180 g makaronu spaghetti
1 spora cebula
4 średnie pomidory
2 ząbki czosnku
około 5 płatków suszonych pomidorów z zalewą
płaska łyżeczka bazylii
oliwa
- Cebulę kroimy w kosteczkę i wrzucamy na rozgrzaną na patelni oliwę.
- Podsmażamy cebulę kilka minut, po czym dodajemy byle jak pokrojone pomidory oraz przeciśnięty czosnek. UWAGA: jeśli ktoś nie toleruje skórki z pomidorów, można się jej pozbyć. Zanurzamy całe pomidory na kilka sekund w wrzątku i zdejmujemy skórkę.
- W czasie, gdy sos pomidorowy dusi się na małym ogniu na patelni, miksujemy płatki suszonych pomidorów z około trzema łyżkami samej zalewy.
- Po około 15 minutach, dorzucamy do sosu zmiksowane suszone pomidory, łyżeczkę bazylii, pieprz i odrobinę soli. UWAGA: danie celowo powinno być doprawiane dopiero pod koniec: suszone pomidory w zalewie często bywają dosyć słone oraz przyprawione ziołami.
- Gotujemy makaron i mieszamy z sosem :)
bezrobotna nie jestem, aaale taki makaron chętnie zjem! :D
OdpowiedzUsuńchociaż prace mam to chętnie bym zjadla 1 porcje - duza !
OdpowiedzUsuńTo ja czasów bezrobocia nie pamiętam-już jako studentka dwóch kierunków pracowałam, a teraz od ponas roku jestem pełnoetatowcem...ale lubię pracować. Jak mam wolne, tak jak dziś, to pucuję mieszkanie żeby się nie obijać i broń Boże nie odpoczywa;-) ale makaronik też bym zjadła...
OdpowiedzUsuńa ja nie lubiłam czasów swojego bezrobocia, choć nie powiem faktycznie gotowałam wtedy więcej i więcej czasu miałam na przygotowywanie postów na blogu.
OdpowiedzUsuńale przepis brzmi smakowicie, więc pewnie niedługo wypróbuję :)
Ja muszę coś robić, kiedy mam za dużo wolnego to zbyt wolno się rozleniwiam.
OdpowiedzUsuńStąd, bezrobotna nie jestem, ale taki makaron zawsze chętnie zjem:)
a na mnie słowo 'bezrobotny' działa trochę dołująco...
OdpowiedzUsuńHa! Ta twoja wersja spaghetti dla bezrobotnych to chyba jakaś wersja exclusive, co? ;P
OdpowiedzUsuńDla bezrobotnych weteranów to zwykły biały makaron albo kluchy i z tanim ketchupem, haha xD
Pozdrawiam!
pięknie sfotografowane! uwielbiam takie proste spaghetti :) uwielbiam też uroki bezrobocia ;]
OdpowiedzUsuńcieszę się, że trafiłam na Twojego bloga bo od jakiegoś czasu brakuje mi inspiracji. Proszę o więcej notek !!
OdpowiedzUsuńA jesli jest się bezrobotną weganką, której NIE STAĆ na takie jedzenie?
OdpowiedzUsuńWtedy trzeba kliknąć w kategorię "Tanie gotowanie" ;) Ja nie jestem bezrobotna a też często z tego korzystam. Naprawdę można się dobrze najeść tanim kosztem.
Usuń"Uroki bezrobocia"? Ciekawe, że ja ich jakoś nie zaznaję...:(
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły w linku.
OdpowiedzUsuńhttp://polykajzsurri.blogspot.com/2014/02/dostaam-nominacje-od-dwoch-uroczych.html
też czasem tęsknię za chwilą dla siebie :)
OdpowiedzUsuń